„Atom nad Warszawą” Marty Sokołowskiej w interpretacji Sylwii Boroń
Co łączy Pokojową Nagrodę Nobla [za wysiłki na rzecz zmniejszenia roli broni jądrowej w polityce międzynarodowej] z Polską?
Józef Rotblat, urodzony w Warszawie polski Żyd, którego historia zawodowa i osobista to materiał na film.
Zapraszam do wysłuchania fragmentu słuchowiska w interpretacji wspaniałej Sylwii Boroń w roli Toli Rotblat, żony Józefa.
Projekt jest finansowany ze środków m. st. Warszawy otrzymanych w ramach Programu “Mobilni w Kulturze 2021”.
Fragment tekstu
”Wreszcie ruszamy. Wymyśliłam sobie, że to nie do pracy, ale wycieczka, nic nikomu nie grozi… W domu została drewniana skrzynia… Chciałabym do Liverpoolu, do Paryża, do Warszawy, byle nie tam, dokąd nas wiozą. Tutaj wszystko szybko się zmienia. Straszne zatłoczenie, wchodzi coraz więcej ludzi, chyba nikt już się nie zmieści… Jakiś czar słów ukrywa się przede mną, niczego się nie spodziewam, nikt tu nie odpowiada miłym słowem, muszę znaleźć inne dla tych tutaj, inne dla ciebie. Droga znika wśród wysokich traw. Czasy studiów wydają mi się jak ze snu, ty – z pięknego snu, który muszę zatrzymać pod powiekami, bo gdy otworzę oczy, zobaczę… Wokół włókniny zastygłe, to ludzie. Czasu się nie da odwrócić, raz zrobione – zrobione na zawsze, ja chcę do przodu, nawet, gdy tego, co przede mną jest mniej niż tego, co było. Trudno powiedzieć, w jakim kierunku jedziemy i jak długo – w środku ciemno, dzień nie oświetla nocy. Ta podróż w nieznane już się wydarzyła, Józiu, wiele razy. Mamie muszę okazać ogromną miłość. Mama mówi, że źle zrobiłam, miałam wyjechać z mężem, nim się to zaczęło. Każdej godziny mi wmawia, że postąpiłam naiwnie – nie wiedziałam, w jaką stronę to idzie. Mówi, że inni wiedzieli: Mieczysław i twoja siostra Ewa kupili tony węgla, ziemniaków, mąki i cukru. Kupili czas i miejsce do przetrwania w Otwocku… To była twoja ostatnia szansa, krzyczy na mnie, twoja jedyna nadzieja; teraz trzymamy się siebie. Przypominam jej – spokojnie – że Lejzorek błagał, byśmy z nim pojechały do ZSRR, nie chciała. Lejzorek pojechał – zamilkł, tatę zabili lekko, w jakimś strasznym śnie, tu mamy tylko siebie. Mama powtarza, że należy się bać, ale działać, działałam! Przypominam jej, że to ty załatwiłeś mi wizę do Anglii, chciałeś przewieźć przez Danię i Belgię, a mama: późno! za późno!; a skąd miałeś wiedzieć, że jedni z drugimi przystąpią do wojny? Daję jej kolejny dowód twojego geniuszu ucieczki przez Czechosłowację i Austrię – do Włoch, pociągiem, w drugi poniedziałek czerwca świeci słońce, wali mi serce, w ręku trzymam bilet od ciebie… mur!, zamknięta granica!, wysiadać!, od jutra wojna Italii z Anglią, wszyscy z wszystkimi!, wojna totalna! – mówię: Józio się starał, w ostatnim momencie coś mi stawało na drodze, to byłeś ty, Józiu? Boję się, że to ty. Tam, gdzie nas wiozą, nie znajdziesz mnie, Józiu.”